„Rzeka zimna” Magdalena Kawka

Matka i dziecko, istoty najbliższe sobie, połączone więzią nierozerwalną? A może związek pomiędzy nimi nie jest dany na zawsze i jak o każdy inny trzeba o niego dbać, inaczej przemija, pozostawiając po sobie niezabliźnione rany? Córka i matka, tak podobne d siebie i tak różne, a pomiędzy nimi mur niedopowiedzeń, wzajemnego niezrozumienia i pretensji. Obie uciekły od siebie, ale czy tak naprawdę tego chciały czy tylko było tak łatwiej, wygodniej albo wprost przeciwnie oddalenie nie dało spokoju jedynie pogłębiło osamotnienie i żal? To co bolało w dzieciństwie jest odczuwalne w życiu dorosłym, błędne koło wyrzutów i przykrych wspomnień, pojawiających się w najmniej oczekiwanych momentach i burzących wypracowaną egzystencję. Niespodziewana, chociaż podświadomie spodziewana wiadomość, skłania Tamarę do odwiedzania matki, dawno niewidzianej, a teraz zaginionej. Jak znana pisarka, mieszkająca w małym miasteczku mogła nagle zniknąć? Dom wygląda tak jakby jego właścicielka wyszła na chwilę – otwarty laptop, szklanka z herbatą stoi bok niego, telefon także leży na stole, a gospodyni była przekonana, że pracodawczyni wyjechała do córki, w tle polska zima – ta prawdziwa z zaspami śnieżnymi i mrozem. Co tak naprawdę wydarzyło się kilka tygodni wcześniej i gdzie jest teraz Małgorzata Zawistowska? Dlaczego przeprowadziła się z Poznania na prowincję? Z każdym kolejnym pytaniem klimat suspensu coraz bardziej się zaznacza, a historia, która początkowo wydawała się nie mieć nic wspólnego z sensacją zaskakuje niespodziewanie swoim rozwojem, ale to nie wszystko, bo ciągle ważna jest też przeszłość, wciąż obecna w życiu córki, a może nie tylko jej?

To co pamiętamy, a to co faktycznie miało miejsce nie zawsze jest równoważne, nawet gdy okazuje się prawdą nie jest wyznacznikiem teraźniejszości. Tamara jest zdziwiona życiem matki, tak różnym od tego gdy sama była dzieckiem, co oznacza ta zmiana? Egzystencja jaką wiodła matka Tamary jest dla jej córki zagadką, a tajemnic przybywa – kto w nocy krążył wokół domu Zawistowskiej, bo, że nie miejscowy duch myśliwego to pewne, jakie jeszcze niespodzianki pojawią się, oprócz upiora, dziwnych znajomych oraz odkryciem autorki romansów w miejscowym archiwum? Poznawanie kogoś od nowa bez jego udziału nie jest łatwe, zaskoczenie jest stałym elementem, ponieważ to do czego było się przyzwyczajonym stało się nagle nieaktualne. Spokojne, prowincjonalne miasteczko odsłania swoją mroczniejszą stronę, gdzie układy i pieniądze są podstawą, a niektórzy są więcej niż zdeterminowani by utrzymać w sekrecie istniejące status quo. Powoli ten mało przyjazny świat odkrywa również Tamara, nieświadomie podążając śladami swojej matki, czy będzie przygotowana na wynik swojego dochodzenia i spojrzeniem na własne życie nie z perspektywy rozżalonego dziecka, ale dorosłego człowieka?

„Rzeka zimna” nie zaczyna się jak klasyczny kryminał, a jedną z głównych bohaterek poznaje czytelnik z perspektywy innych postaci. Wątek sensacyjny jest równie ważny co obyczajowy, fabuła jednocześnie skupia się na osobie zaginionej i jej córce, przeszłość i teraźniejszość splatają się odsłaniając emocje i pragnienia. Z jednej strony czytający odkrywają historię niełatwego związku matki i córki, z drugiej kryminalną opowieść, w której nie wiadomo do końca kto jest sprawcą, a podejrzani kryją się w cieniu. Nie jest łatwo równocześnie przedstawić dwa odlegle od siebie wątki tak by stanowiły logiczną całość i równocześnie spleść je tak by zazębiały się, a ich atmosfera wzajemnie do siebie pasowała. Nie można także zapominać o doskonale oddanym drugim planie jakim jest prowincjonalne miasteczko oraz jego mieszkańcy. Fabuła ma zmienny rytm, raz przyśpiesza, raz zwalnia, ale dla tej książki właśnie takie tempo jest odpowiednie, dzięki niemu nuda nie grozi, za to zaskoczenie staje się stałym elementem.

Mówi się, że jabłko pada niedaleko od jabłoni, jedni się z tym zgadzają, inni nie, staramy się nie popełniać błędów rodziców tak usilnie, że czasem tracimy z oczu własne życie, teraźniejszość i przyszłość, by roztrząsać przeszłość, której nie może nic zmienić, za to ona może wpłynąć na nas. Może gdyby słowa miast zapisywać wypowiedziane zostały na głos historia inaczej by się potoczyła, może … ale tego co się wydarzyło nie zmieni się, jednak zawsze pozostaje szansa na to by to co nadchodzi było inne od tego co było …

Katarzyna Pessel
http://takijestswiat.blogspot.com/

 

 

2,009 total views, 1 views today

Dodaj komentarz

Why ask?