Konkurs „Mój dom rodzinny”

Pozwól mi kochać

Kolejna ciekawa książka do wygrania.

Dla Czytelników Kobiecych Pasji mamy dwa egzemplarze najnowszej powieści Ilony Gołębiewskiej „Pozwól mi kochać”  

Zapraszamy też do przeczytania recenzji.

Aby wygrać wystarczy w komentarzach w kilku zdaniach opisać swój dom rodzinny.

Najciekawsze dwie wypowiedzi w ocenie redakcji Kobiecych Pasji zostaną nagrodzone.

Rozstrzygnięcie konkursu 27 listopada 2019 r.  nazwiska zwycięzców zostaną opublikowane na stronie.

 

Zapraszamy do udziału i życzymy powodzenia.

 

3,156 total views, 1 views today

18 thoughts on “Konkurs „Mój dom rodzinny”

  1. Mój rodzinny dom – dom, w którym mimo, że się nie przelewało, nie brakowało nigdy miłości, wsparcia i zrozumienia. Dom, w którym zawsze jest czas dla drugiej osoby i człowiek jest na pierwszym miejscu. To tam mogłam i śmiać się w głos, i płakać, kiedy było mi źle. Rodzinny dom zawsze pachniał rosołem, plackami ziemniaczanymi i ciastem drożdżowym, a wieczory miały smak gorącego kakao i kojące głosy rodziców, czytających mi co wieczór. Mój rodzinny dom, to taki dom, który chciałabym stworzyć też moim dzieciom – by tak jak ja, wspominały go z łezką w oku i zawsze chciały do niego wracać.

  2. Dom wsrod wszechobecnej zieleni, szumu rzeki i odglosow zycia malej wsi. Dom o zapachu szarlotki i kawy. Dom z matka drepczaca tu i tam, ojcem ktorego kurtka przesiaknieta jest zapachem wiatru. Dom pelen milosci, to moj dom.

  3. Mój dom rodzinny, to przede wszystkim bliskość, to wspólne posiłki przy stole zastawionym kubkami napełnionymi gorącym mlekiem, przy którym ledwo się mieściliśmy, to dziesiątki słów, setki uśmiechów i tysiące wzruszeń. To mówienie sobie o niepokojach, troskach i swoich potrzebach. To zapach wspólnie przyrządzanego domowego obiadu, laurka i pamięć o święcie mamy, taty, babci czy dziadka, to uśmiech na powitanie, całus na dobranoc i buziaki na przeprosiny. To wzajemne zrozumienie, oparcie i akceptacja, abyśmy wiedzieli, że jest ktoś w pobliżu z kim może dzielić radości, smutki, sukcesy i porażki, pójść na spacer, przytulić się gdy jest źle i uśmiechnąć gdy jest dobrze. Dom rodzinny już na zawsze będzie kojarzył mi się z budowaniem i pielęgnowaniem bliskości, o czym nigdy nie zapominam odkąd mam swoją rodzinę.

  4. „Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom, do którego możesz wrócić ciepłą pamięcią i wspomnieniami…”
    Widzę mój skromny, rodzinny dom w pobliżu wówczas polnej drogi, zarośniętej krzewami, trawami i kwiatami polnymi…Małe miasteczko na Warmii i Mazurach, zniszczone mury kamienic, lata 50-te…Pamiętam zapach i smak chleba, który babcia piekła w olbrzymim piecu chlebowym, i lekko słone masło, ubijane w drewnianej maselnicy..,i dziadka, który miał zupełnie siwe włosy, duże wąsy i palił fajkę. Co roku o tej porze wracam wspomnieniami do Świąt Bożego Narodzenia z lat dziecięcych. Ja i moje rodzeństwo, ubieraliśmy sięgającą do sufitu choinkę różnymi stroikami, które wcześniej przygotowywaliśmy razem z mamą. Łańcuchy z kolorowego papieru i słomy, jeżyki z cieniutkiej bibułki, aniołki w plisowanych spódniczkach. Były też lukrowane pierniczki i małe czerwone jabłuszka. Na choince paliły się świeczki, a pod choinką leżały prezenty, które wcześniej św. Mikołaj chował w dużym zegarze stojącym w przedpokoju. Na zawsze została we mnie pamięć tego cudownie ciepłego domu, domu pełnego radości dzieci i kochających nas rodziców…

  5. Mój dom rodzinny był skromny i cichy. Ale zawsze pachniał wspaniałymi ciastami daniami obiadowymi, które moja Mama przygotowywała z wielką pasją. Mój dom rodzinny był wypełniony ogromna liczbą książek, tych własnych i wypożyczonych z biblioteki. Wieczorami siadałyśmy z moją Mamą we fotelach, z ciepłą herbatą i każda czytała coś swojego. Tato z kolei słuchał radio i czytał lokalną gazetę. Dom rodzinny pamiętam jako oazę zieleni i spokoju, miejsce przyjazne i pełne ciepła. Biegałam z psem po ogromny podwórku, zrywałam stokrotki i leżałam w słońcu. Aktualnie mój dom rodzinny to małe mieszkanko w małym mieście, z niewielką liczba mebli i domowników. Nadal pachnie dobrym jedzeniem, nadal wypełniają go dziesiątki książek, nadal słychać muzykę.

  6. Mój dom rodzinny ma prawie sto lat. Nosi na sobie ślady dawnych mieszkańców, bruzdy i zmarszczki niemalże jak u człowieka. Pachnie przedwojenną cegłą, między sufitami nadal spoczywa trzcina, a na strychu można odnaleźć stare maszyny marki Singer czy 80-letnie prawidła do oficerskich butów. Mój dom rodzinny pachnie historią, ale jest przyjazny dla swoich mieszkańców. Witał nowe pokolenia i żegnał w swoich ramionach nestorów rodziny. Jest pełen rodzinnej atmosfery, miłości, smutku i rozterek, które przeżywano w jego ścianach przez tyle lat. Czasami daje o sobie znać skrzypieniem starych podłóg i drzwi, jest czymś więcej niż tylko budynek – to członek mojej rodziny, miejsce, w którym zawsze znajdę schronienie, spokój i w którym czeka na mnie życzliwa dusza. Mój dom rodzinny to mój ukochany dom.

  7. Są takie miejsca,do których myślami ciągle się  wraca,nie raz,nie dwa w ciągu tygodnia,lecz zawsze,prawie codziennie..To mój rodzinny dom,pełen ciepła i miłości,gdzie ja wraz ze swoim licznym rodzeństwem spędzaliśmy czas nie tylko na zabawie,ale na wspólnej nauce.Moi bracia uwielbiali pić gorące kakao,dobrze posłodzone,a ja z moją starszą siostrą dostawałyśmy swoją porcję tego brązowego proszku i robiłyśmy kogel mogel,ależ to było pyszne.Pamiętam wyścigi,która pierwsza utrze żółtko z cukrem i kakao na puszystą masę,później każda z nas siadała w swoim ulubionym kąciku,w miejscu w  którym jest się samemu ze sobą i swoimi myślami,które stawały się bardziej zrozumiałe i przejrzyste i delektowała się tym ulubionym smakołykiem.Kakao pachniało cudnie,ale najważniejszy był  zapach drożdżowego ciasta,które mama piekła prawie codziennie.Mama stawiała na stole ciepłe,parujące ciasto,w całym domu unosił się jego zapach,a my  niecierpliwie czekaliśmy,każdy z nas  na swoją porcję.Ten zapach przywołuje najlepsze chwile mojego dzieciństwa,domu pełnego miłości,spokoju,zrozumienia,domu w którym każdy z nas czuł się bezpiecznie.

  8. Mój rodzinny dom to mieszkanie w bloku, do którego do dziś bardzo chętnie wracam. To miejsce, w którym oprócz moich rodziców i siostry, mieszkała także ukochana babcia. W naszym domu nigdy nie brakowało miłości, mimo, że zdarzały się kłótnie – jak wszędzie, to jednak wszyscy się wzajemnie wspieraliśmy. W niedzielę zawsze na obiad był rosół i kotlety, i może się to wydawać dziwne, ale nigdy mi się nie znudził ten niedzielny obiad. Mimo, że w naszym rodzinnym domu pozostali już tylko rodzice, to uwielbiam do nich jeździć i wracać we wspomnieniach do mojego ukochanego domku – miejsca tysiąca wspomnień!

  9. Mimo trudnego życia staram się być dzielna!
    Tak jak moja mama.
    Moja mama- życiorys na scenariusz oskarowego filmu. To co ona przeszła…
    Wychowała się w koszmarnej biedzie. Najstarsza z rodzeństwa zawsze „ciągnęła” za sobą pozostałych. Opiekuńcza altruistka a wyszła za mąż za rozpieszczonego, najmłodszego synusia swoich rodziców. Totalna porażka- alkoholik, bon vivant, chociaż wykształcony, mądry. Babcia (jego matka) gdy przyjeżdżała do rodziców witała się z mamą i mną bardzo serdecznie a do ojca mówiła „ty s…… chociaż ja sobie nie mam nic do zarzucenia”. Babcia miała wiele zgryzot umarła zanim ją dobrze zapamiętałam; ale teściową mama miała wspaniałą (pewnie dlatego ja mam z piekła rodem, bo to co drugie pokolenie tak jest).
    Przyszedł taki rok przełomowy w mamy życiu, że nie raz myślałam, że gdyby mnie to spotkał to bym się powiesiła. Na przestrzeni roku zmarły jej 3 najbliższe osoby: we wrześniu zginął w wypadku mój wujek, w grudniu zmarła moja babcia a w maju mój wspaniały dziadek. Okazało się,że ja jestem nieuleczalnie chora i rozwiodła się z mężem tyranem i alkoholikiem. Poszłyśmy na stancję tylko z ciuchami. Zaczęłyśmy od nowa. Mama dodatkowe prace. Padała na nos i szukała dla mnie ratunku.
    Nie wiem kto, by tyle wytrzymał.
    Sama do wszystkiego doszła.
    Po 37 latach poszła na emeryturę a ZUS zażyczył sobie na piśmie oświadczenie z zakładu pracy, że ten pracownik istotnie nigdy nie korzystał ze zwolnienia lekarskiego. Nie wierzyli. Zamiast gratyfikacji szukanie dziury w całym. A mam zawsze była sumienna- jak to księgowa. Gdy koleżanki „zgubiły” jakąś kwotę mam brała wydruk i od razu znajdowała. Taka w życiu jak i w pracy.
    Żyje skromnie i zawsze współczuje wszystkim wkoło, rozdaje, pomaga. Cichutka, suchutka, malutka a takie ogromne serce i hart ducha!
    Wychowała mnie na ludzi.
    Bóg zapłać Jej za to.
    Wychowałam i ja wspaniałego, mądrego syna.
    Mam wyrzuty, że materialnie nie zapewniliśmy mu takiego dzieciństwa jak inne dzieci miały,ale staraliśmy się mu dać jak najwięcej miłości,ciepła, zrozumienia. Jesteśmy bardzo ze sobą związani- takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego!
    W najgorszym okresie,gdy ciągle byłam hospitalizowana syn miał 2 lata po kolei średnią 6,0 ! W historii szkoły takiego przypadku nie było.
    Są matki dumne z siebie, że robią karierą i wychowują dziecko.
    Dlaczego od razu kariera?
    Są inne sytuacje losowe, cięższe, poważniejsze niż robienie kariery a dziecko trzeba dobrze wychować, wpoić mu dobre wartości, umożliwić prawidłowy rozwój fizyczny i intelektualny.
    Nie mają tu znaczenia ani pieniądze ani miejsce urodzenia.
    To zawsze deprecjonujecie innych rodziców, którzy nie robią kariery a co za tym idzie wielkich pieniędzy a mimo to wychowują dzieci na dobrych, mądrych ludzi.
    Można wychować dziecko bez pieniędzy ale nie bez miłości i akceptacji.
    Niczego tak w życiu bardzo pragnęliśmy jak dziecka.
    Na 3 roku studiów stara doświadczona nefrolog powiedziała żonie “jeśli masz zajść w ciąże to już, bo potem będziesz żałować; póki jesteś młoda”. I po zimowej sesji 10 marca począł się!!!
    Mieliśmy kłopoty zdrowotne, ale jak mówił studentom przy porodzie lekarz witający Bartusia na świecie “to jest cud; byłem pewien, że nerki staną”.
    I co!? Co mam być…. Wiara czyni cuda; kiedy się czegoś bardzo chce cały wszechświat….
    A straszyli nas lekarze… “lepiej nie, bo staną nerki, bo nie wiadomo będzie kogo ratować”; do “męża:żebyś nie musiał wybierać między żoną a dzieckiem”.
    Gdy Bartuś się urodził byliśmy przeszczęśliwi. To wtedy pierwszy raz w życiu mąż upiekł ciasto i przyniósł mi do szpitala :)
    Nerczyca, cukrzyca, Hashimoto wielopoziomowa dyskopatia i parę innych dodatków w tym masakryczna teściowa.
    Dziecko mamy wspaniałe, odchowane, sposobi się do doktoratu, pisze prace o eksfoliacji form ekspitacjalnych z kropkami kwantowymi (nauczyła się w końcu tytułu pracy) i bywa na konferencjach w różnych krajach.
    Duma nas rozpiera!
    Bardzo dużo czasu spędzaliśmy na zabawach, wycieczkach- wspólnie we troje.
    Wiele zabawek robiliśmy sami- takie mieliśmy realia materialne.
    Ze mną Bartuś robił wszystkie zabawki na choinkę, makiety miasteczek z przeróżnych pudełek, wielkie plakaty farbami, własne gry planszowe, reguły ortograficzne,historyczne i matematyczne na wielkich szarych papierach; i wiele innych. Zbieraliśmy grzyby, nawlekaliśmy poziomki na długą trawę, łowiliśmy ryby, robiliśmy ludziki z żołędzi i kasztanów, korale z jarzębiny.
    Wspólnie piekliśmy i gotowaliśmy; blok, szyszki z ryżu preparowanego, makagigi i kopytka w różnych kształtach, wycinane foremkami, by się kartofle nie znudziły.
    Bartek do dziś robi najlepsze chaczapuri nauczył wszystkich kolegów-studentów, bo to pyszne, tanie i sycące.
    Każdy grosz ściboliliśmy na wyjazd. Mieliśmy system i na zbieranie pieniążków, suchego prowiantu, puszek.
    Da się oszczędzić!
    Jakkolwiek brzmi to trywialnie to podróże kształcą. Uważamy, że rozwój Bartusia byłby niepełny bez naszego szwędania się po Polsce i Europie.
    Uczył się oszczędzania, języków, obyczajów, historii i geografii w najlepszy sposób. Zawsze czuwałam nad jego wychowaniem, edukacją.
    Najbliższą okolicę, region zna dobrze łącznie z legendami. Do dzisiaj się ludzie dziwią ciekawostkom jakie znamy. A to nie sztuka pojechać kajśtam i leżeć na basenie, plaży.
    To fascynujące gdy dzieci różnych narodowości bawią się razem- w chowanego, planszówki, które zawsze zabieramy ze sobą- i porozumiewają się bez problemów; każde liczy w swoim języku, kłócą się, śmieją, częstują swojskimi smakołykami. Mamy takie przyjaźnie, które trwają już latami- od maluszka a już był pierwszy ślub w Chorwacji, będzie za 2 lata u nas i we Francji. To jest radość!
    Mamy w naszym regionie “NAJ”- Radecznica jedyne miejsce na świecie gdzie ukazał się św.Antoni, Kryłów jedyne miejsce w Europie gdzie na rzece granicznej jest wyspa a na niej ruiny zamku, Tyszowce jedyne miejsce na świecie gdzie robią 5 metrowe świece.
    Podziwiamy cały świat, ale dumni jesteśmy i z naszego podwórka.
    Patriotyzm tak niemodny dziś trzeba zaszczepiać od małego; nie ma tożsamości to zawsze będzie czegoś brakować.
    Przekazuję mu prawdy o życiu, wiedzę historyczną, wartości moralne.
    Dbam zawsze o to by Bartek był mądry ale i skromny i by nigdy nie czuł się gorszy, głupszy, by znał swoją wartość; ma zaplecze.
    Jeśli nie wygram na loterii to nie mam szans wesprzeć go finansowo, ale to co sama wiem, rozumiem przekazuję mu od serca; wiedzę, umiejętności, spostrzeżenia.
    Wspieram, akceptuję, kocham; to ważniejsze niż nowy komputer.
    Bartuś jest od zawsze zawsze mądry, błyskotliwy- ale tak każdy rodzic powie o swoim dziecku. Sam w 4 klasie doszedł do wniosku- po co mam siedzieć i kuć w domu jak wystarczy uważać na lekcji a potem powtórzyć. Wolał w to miejsce przychodzić codziennie do mnie do szpitala.
    Nie zawsze miałam czas czy siłę, ale starałam się, by nasze wspólne chwile były bardzo wesołe i owocne.
    Nigdy w życiu Bartek nie miał z niczego korepetycji.
    Sama nauczyłam go języka angielskiego i podstaw rosyjskiego. Nauczyłam go grać na keybordzie i flecie.
    Nauczyłam syna zaradności i wrażliwości.
    Bartek ma takie wspomnienie z dzieciństwa, że mama dzwoniła po muzeach gdzie są bezpłatne wejścia.
    Radziliśmy sobie jak mogliśmy.
    Moja mama jest dla mnie wzorem; Radzenie sobie mimo wszystko i na przekór wszystkiemu :)

  10. Mój dom rodzinny to miejsce, do którego zawsze chętnie wracam. Czas biegnie tam wolniej, wszystko wydaje się prostsze. Mój dom oddalony jest od głównej drogi i dlatego czuję się tam swobodnie. Mieszkam teraz w mieście w małym mieszkaniu i często brakuje mi tej przestrzeni i przede wszystkim odrobiny prywatności. Zatem w każdy weekend jedziemy z mężem i córeczką na wieś by odpocząć właśnie w tym domu. Otacza go mnóstwo zieleni jakiej brakuje w miejskim otoczeniu. Mój dom rodzinny to nie tylko piękne spokojne miejsce, ale też dużo miłych wspomnień z dzieciństwa. Wakacyjne ogniska nad rzeką, zimowe szaleństwa pod lasem, rowerowe wycieczki polnym drogami i wiele wiele szalonych przygód. Mój dom jest niezwykle przytulny i pełen miłości. To tu spędzamy wszystkie święta i urlopy. Najbardziej lubię Boże Narodzenie w tym zasypanym śniegiem domku. Nie wyobrażam sobie żeby spędzać je w zatłoczonym mieście. Dom wypełniony zapachem pierniczków i choinki, ciepłem z kominka oraz śmiechem całej rodziny to najpiękniejsze chwile zimowych dni. Latem też jest tam czarująco. Odpoczynek w cieniu pod pachnącą lipą to lepsze niż wakacje w luksusowym kurorcie. Mój dom rodzinny uwielbiam za ludzi, których kocham i za bliskość natury. Będę do niego zawsze wracać by znaleźć schronienie i odpocząć od zgiełku życia codziennego.

  11. O moim domu rodzinnym najczęściej rozmyślam właśnie w okolicach świąt. Dlaczego? Otóż już od końca listopada zaczynam przygotowania – sprzątanie, robienie dzieciom kalendarza adwentowego, szykowanie dekoracji, wieszanie lampek, zbieranie prezentów i ozdób do ich pakowania. Uwielbiam to! I tu się pojawia sedno- myślę, że tak to kocham, bo do tego przywykłam w domu. Rok w rok ta sama tradycja, przestrzegana choćby się waliło i paliło- ubieranie choinki z tatą, krzątanie się mamy w kuchni, ja na fotelu czekająca rok w rok na ekranizację „Kronik Narnii”. To było to cudowne uczucie, tam w tym domu, uczucie beztroski, radości, bezpieczeństwa, ciepła. I właśnie, gdy już jako mama ja sama zaczęłam dbać o to wszystko- o tą atmosferę, ciepło, przytulność- zobaczyłam jak wiele trudu to kosztuje, jak wiele sił, pieniędzy, czasu. Tak dużo zawdzięczam rodzicom, bo dane mi było właśnie tam, w rodzinnym domu, poczuć się tak cudownie i dzięki temu teraz sama wiem, jak chcę by w naszym domu czuły się moje dzieci.

  12. Kiedy wspominam mój rodzinny dom, to widzę spracowane dłonie mojej mamy, zabawę „w domek” z siostrą i zdziwioną minę brata, gdy po rozkręceniu tatowego budzika i ponownym złożeniu, zostało mu kilka „zbędnych” elementów 😉 Dom był, jest i zawsze będzie moją oazą spokoju, beztroski i bezpieczeństwa, nieważne ile mam lat, że dorosłym czasami „nie wypada” lecieć do mamy, gdy problemy przytłaczają albo dopadają smutki…potrzebuję tych powrotów do znanych i kochanych czterech kątów :)
    Wspominam też swoje ulubione miejsca, które były na wyciągnięcie ręki :) Gdy już się umknęło czujnym spojrzeniom plotkar wiecznie „wiszących u płota” i przemknęło obok obleganego przez pijaczków sklepu „U Oli” kończyła się wieś, a kawałek dalej można było ukryć się w cieniu rozłożystych, gęstych drzew, obserwować wielkie mrówki ciężko pracujące w leśnym poszyciu, a w maju wciągnąć w płuca najpiękniejszy zapach konwalii, które wychylały się wszędzie pod nogami :) Kochałam wędrować po lesie, poznawać jego mało uczęszczane zakamarki, wąwozy, wypatrywać stukającego w oddali dzięcioła i czuć jak las oddycha, taki dziki, lecz spokojny :)

  13. Mój dom rodzinny to bezpieczna oaza, w której znajduję ukojenie, spokój i bezpieczeństwo po każdym ciężkim dniu a wszelkie kłębiące się problemy znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To też cicha, wypełniona po brzegi miłością przystań, w której za sprawą kochającego męża i synka ładuję moje wewnętrzne baterie kobiety, żony i matki. To spokojny port, w którym znajduję schronienie przed sztormami życia codziennego i do którego z utęsknieniem zawracam z każdej, mniejszej czy większej życiowej podróży.

  14. Mój rodzinny dom to niebiańska oaza w której jest dużo uśmiechu pełnego słońca,
    rzeka optymizmu, która płynie bez końca,
    las szczęścia, który nie wyginie,
    tęcza pokoju, która nigdy nie zginie,
    góra miłości, która wysoko się wznosi,
    chmura radości, która do nieba unosi,
    są gwiazdy pełne blasku, które spadają
    i wypowiedziane życzenia spełniają.
    Tutaj kochająca rodzina się znajduje,
    szara rzeczywistość kolorami się maluje,
    codzienność smaku nabiera
    i samotność nikomu nie doskwiera.
    W rodzinnym domu nie ma przemocy, ani złości,
    domownicy nie robią sobie nawzajem przykrości,
    wieczna zgoda ten dom buduje,
    wielka miłość tutaj panuje,
    lojalność i wzajemne zaufanie to ważna sprawa,
    nić porozumienia to przecież jest podstawa,
    pozytywną energią każdy tryska
    można poczuć ciepło domowego ogniska,
    szara rzeczywistość kolorami się maluje
    i życie słodko smakuje.
    Dom rodzinny to dom idealny który tęczą radości tryska,
    gdzie czuć ciepło domowego ogniska.
    W nim każdego dnia świeci dużo słońca,
    a ogień miłości płonie bez końca.
    W takim domu szczęście panuje,
    a każdy z rodziny jak w raju się czuje!

  15. Mój rodzinny dom to idealny dom.

    I – Idealny dom to taki, w którym nie ma przemocy, ani złości
    D – Domownicy nie robią sobie nawzajem przykrości
    E – Ewidentnie zgoda ten dom buduje
    A – Absolutnie wielka miłość tutaj panuje
    L – Lojalność i wzajemne zaufanie to ważna sprawa
    N – Nić porozumienia to przecież jest podstawa
    Y – Yes! Pozytywną energią każdy z domowników tryska

    D – Doskonale można odczuć ciepło domowego ogniska
    O – Obojętnie, małe czy duże
    M – Mieszkanie idealne to takie, które będzie dla mnie Aniołem Stróżem

    W moim rodzinnym domu każdego dnia przepis serwujemy
    i wszystkich nim częstujemy:
    1 kilogram myślenia pozytywnego,
    1 łyżkę uśmiechu słonecznego,
    szczyptę dobrego nastroju i radości,
    10 kilo serdeczności,
    2 szklanki pozytywnej energii i humoru,
    aby szarą codzienność ubarwić – 1 litr koloru,
    odrobinę szczęścia i cierpliwości,
    garść spełnionych marzeń i wytrwałości,
    wszystko razem mieszamy
    i tym dobrym smakiem wszystkich zarażamy.

  16. Mój dom rodzinny, top uśmiechnięta babcia i dziadek, to zabiegana w kuchni mama, tata naprawiający oświetlenie choinkowe, to zapach ciasta drożdżowego w święta i gwar przy stole wigilijnym. Mój dom rodzinny, to wspomnień czar i inspiracja do tworzenia na jego podobę , domu rodzinnego dla mojego Synka.

  17. Jesteście okrutni prosząc, aby w zaledwie kilku zdaniach opisać mój dom rodzinny- najpiękniejsze najbezpieczniejsze, najwspanialsze miejsca pod Słońcem! 😉

    Mój dom rodzinny to wzorzyste dywany i staromodna meblościanka. To telewizor nadający cztery kanały, a i to tylko wtedy, gdy zawieszona na strychu antena dobrze odbierała. To duży stół zawsze nakryty śnieżnobiałym obrusem, przy którym co niedzielę siadaliśmy wszyscy do wspólnego obiadu. To unoszący się zapach kawy, otaczający niczym rodzicielskie ramię. To pełne napięcia chwile wpatrywania się w okienko piekarnika, gdy mama piekła ciasto. To długie zasłony, który stanowiły kryjówkę podczas zabawy w chowanego. To wytarta plansza do gry w szachy, przy której spędzałam z tatą długie godziny. To ogromna szafa babci, która wydawała się nie mieć dna. To małe przenośne radio, które grało najlepszą muzykę przy sprzątaniu. To przepastny strych, na którym nigdy nie było „gratów”, a tylko i wyłącznie „skarby”.

    To wszystko jednak nie miałoby najmniejszego znaczenia, gdyby nie atmosfera miłości, zaufania, szacunku i troski. Te wszystkie przedmioty byłyby niczym, gdyby nie ludzie, z którymi w tym domu mieszkałam. Bo to właśnie oni go stworzyli. Nie byle jaki, nie pospolity, zwykły dom, tylko mój RODZINNY dom.

Skomentuj Monika S. Anuluj pisanie odpowiedzi

Why ask?