Przemoc w rodzinie zwykle kojarzy się nam z częstymi awanturami, biciem. Tymczasem przemoc nie zawsze objawia się agresją i niekoniecznie dotyczy rodzin patologicznych. W ogóle – przemoc niejedno ma imię. Najczęściej jest to naturalne wykorzystywanie swojej przewagi, nie tylko fizycznej. W wielu rodzinach, już na samym początku – albo jeszcze wcześniej – młodzi wprowadzają, często podświadomie – swoje, wyniesione z domu reguły współistnienia. Zwykle jedna strona przyjmuje rolę przewodnika, a druga godzi się ją respektować. Jest to zjawisko o tyle korzystne, o ile służy budowie trwałości związku, a  nie własnym interesom jednej ze stron. W przypadku, kiedy „przewaga” jednego z partnerów, nosi charakter prymitywnej rywalizacji – związek staje się nośnikiem złych emocji i złej historii rodziny, w której słabsza strona, ukierunkowana jest na podtrzymywanie małżeństwa za wysoką cenę – roli ofiary. To wynika przede wszystkim z indywidualnych predyspozycji. Zazwyczaj kobiety nastawione są na życie rodzinne, mężczyźni zaś na walkę o przywództwo. Oczywiście, są to uogólnienia, wszak nie każdy mężczyzna jest silniejszy i nie każda kobieta jest słabsza i bardziej rodzinna, jednakże społeczne przygotowanie do roli kobiety, umacnia jej orientację na życie rodzinne, w tym – nawet na znoszenie przemocy na rzecz utrzymania rodziny. Skutkiem takiej postawy, jest coraz bardziej utrwalana bezradność: – „wyuczona bezradność” – jak pisze Wanda Sztander w artykule :”Jak wychować ofiarę” *)

Dziecko, będące świadkiem takich rodzinnych relacji jest również uczestnikiem życia rodzinnego. Podlega takim samym regułom, podlega presji i ograniczeniom, zatem uczy się tej bezsilności. Wysłuchuje ciągłych komunikatów oceniających negatywnie współmałżonka, a z czasem ono też jest przedmiotem oceny obniżającej wiarę w siebie: „będzie tak, jak ja mówię”, „nie masz tu nic do gadania” „dzieci i ryby głosu nie mają”. Ażeby wzmocnić swoją rolę przywódczą w rodzinie, strona silniejsza wprowadza do arsenału reguł, oskarżenie wytrych: -„to przez ciebie! W wyniku takich praktyk, dziecko dowiaduje się, ze jest sprawcą albo przyczyną wielu kłótni. Najczęściej dochodzi do nich po wizycie rodziców w szkole: – „a nie mówiłem?” „pozwalasz mu na wszystko to teraz masz!” W ten sposób rodzi się i rozwija stałe poczucie winy za innych. Jak pisze Wanda Sztander: – „dorosła ofiara przemocy, która otrzymała skuteczną naukę przejmowania odpowiedzialności za innych i wynikającego stąd poczucia winy, już w pierwszych słowach rozmowy o przemocy domowej będzie usprawiedliwiać sprawcę i szukać winy w sobie”. W ten sposób tworzy się pewna rodzinna hierarchia; każdy zna swoją role i wie co mu wolno, a czego nie. I tak: – ojcu wolno obrażać żonę i bić dzieci, żonie wolno krzyczeć na dzieci – ale męża nie można ruszać, natomiast – starsze dziecko bije młodsze, ale wobec rodziców utrzymuje bezpieczny dystans… Każdy zajmuje swój szczebel drabiny, z tym, że wysokość grzędy ulega zmianie wraz z wiekiem. Zwykle na starość rodzice spadają na najniższy szczebel.

Wanda Sztander pisze trafnie, że podobne zjawisko istnieje w świecie ptaków i nazywa się „strukturą dziobania,” a odnosi się do życia stadnego … kur, bowiem, jak pisze – „w stadzie kur wiadomo, która kura może dziobać wszystkie inne, czyli kto rządzi w stadzie; która może dziobać wszystkie inne z wyjątkiem pierwszej; która kura może dziobać wszystkie z wyjątkiem pierwszej i drugiej, i tak dalej i tak dalej. Hierarchia ta jest zmienna. Gdy „numer jeden” osłabnie inna kura zajmie jej miejsce.”

Przypominam o tym zjawisku egzystencjalnym nie bez kozery: – rodzina jest tworem stadnym i reguły, które sami tworzymy, mogą obrócić się przeciwko nam wtedy, kiedy już osłabniemy i nie będziemy w stanie skutecznie… dziobać!

 

Dariusz Spanialski


*) Niebieska Linia, nr 1/6 / 2000

 

3,434 total views, 1 views today

Dodaj komentarz

Why ask?